W amerykańskim angielskim używa się również formy after zamiast past. half past. half past – „pół godziny po” – polskie „wpół do” nie do końca odpowiada angielskiemu half past. Po polsku gdy mówimy „wpół do dwunastej”, mamy na myśli godzinę 11:30, czas odliczamy do najbliższej pełnej godziny.
Tłumaczenia w kontekście hasła "pół godziny pracy" z polskiego na angielski od Reverso Context: Dobra zapłata za pół godziny pracy. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Umyć szpinak, osuszyć i posiekać drobno. Obrać czosnek, posiekać drobno i wymieszać ze szpinakiem. Doprawić solą, pieprzem i oliwą. Wstawić do lodówki na 30 minut. W międzyczasie obrać ziemniaki i ugotować w osolonym wrzątku. Odcedzić i przecisnąć przez praskę. Wymieszać z mąkami, jajkiem i solą. Wyrobić jednolite ciasto
12 i 24 godziny po angielsku (AM / PM) Jako że w Anglii dużą wagę przywiązuje się do tradycji, 24 godzinny sposób mówienia o czasie nie jest zbyt popularny. Dlatego w zdecydowanej większości przypadków podajemy czas w 12 godzinnym systemie. Dlatego trzeba tylko pamiętać, że. AM to przed południem. PM to po południu. Na przykład:
Chicagowska policja w piątek prowadziła śledztwo w sprawie trzech napadów zbrojnych, do których doszło w nocy z czwartku na piątek między innymi w popularnych dzielnicach Bucktown i Wicker Park na północnym zachodzie miasta. Do co najmniej trzech zbrojnych napadów rabunkowych doszło w ciągu zaledwie pół godziny w piątek po północy. Pierwszy atak miał miejsce tuż […]
W tekstach pisanych i mówionych znacznie przeważa forma wpół. Pół może się wydawać logiczniejesze niż nieprzejrzyste wpół, to jest ‘w połowie’, i mniej „przegadane’’ niż o wpół do…. Forma rzadsza wydaje się bardziej książkowa, więc jeśli chcemy mówić potocznie, choć nie niedbale, mówmy wpół do dziewiątej
Translations in context of "Co pół godziny" in Polish-English from Reverso Context: Co pół godziny musisz dzwonić do strażnika, że nie śpisz.
Nie muszę szukać przez pół godziny sklepu z pralkami, bo jadę dwie, trzy minuty i już w nim jestem. Jeżeli potrzebuję dobre pieczywo, to wiem, gdzie je znaleźć. Jadę do prawdziwej piekarni, gdzie kupuję prawdziwe pieczywo z Poronina. Chcę kupić oscypek – mam oscypek. Tu zakupy trwają chwilę – nie urastają do rangi rytuału.
Jak przeliczyć Minuty na Godziny. 1 [Minuty] = 0.016666666666667 [Godziny] [Godziny] = [Minuty] / 60. Aby przeliczyć Minuty na Godziny podziel Minuty / 60.
Translations in context of "Pół godziny po" in Polish-English from Reverso Context: Pół godziny po rozpoczęciu duszenia należy dodać świeże pomidory pomidorowe przygotowane wcześniej.
S2Iqp4. Najlepsza odpowiedź Tяι-xiє ♥ odpowiedział(a) o 00:22: Chyba musisz być zdesperowana ... źle stań , lub potknij się na schodach. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:53 możesz spróbować źle ją postawić , albo mocno w coś udeżyć...ale po co to robić ? :Praczej nie da sie tego zrobić bezboleśnie aciaa odpowiedział(a) o 19:54 idzie tak? jak tak to ja się piszę ;) można np. skoczyć z wysokich schodów i upaść na nogę, poślizgnąc się, albo poprosic kumpele zeby ci na w-fie noge podłożyła jak biegacie i niby to był wypadek są różne sposoby :) blocked odpowiedział(a) o 19:52 bezboleśnie chyba sie nie da ; o . blocked odpowiedział(a) o 19:53 Sonata13 odpowiedział(a) o 19:53 bezboleśnie? tak się nie da :) rozpędź się na schodach i źle sobie stań... ale nie radzę, bo może stać się coś gorszego, niż zwykłe skręcenie tez myslałam że fajnie jest miec gips..uwiez nie fajnie mam teraz prawą ręke w gipsiee xdd hmm..^ ^ bezboleśnie się nie da ;d skręcenie będzie długo bolało ;( lepiej symuluj że strasznie boli cie noga w kolanie ;d hahahhaa ;Djakoś na wf upadnij blocked odpowiedział(a) o 20:59 Bezboleśnie ?Raczej nie ! ; )) natka;) odpowiedział(a) o 19:56 Wiem jak to zrobić z palcem i w domu.. ;/No to tak.. bierzeż ocet i zamaczas np. palca i trzymasz tak przez prznajmniej pół godziny.. potem bierzesz wyciągasz tego palca i wkładasz do gwinta butelki no i kładziesz na stole odwracasz się i powoli jedziesz tą butelką do końca stołu , aż wkońcu bach.. natychmiast ciężar butelki spada, a dy trzymasz palca w occie , palec robią się gibki itd. liczę na naj ;* Uważasz, że ktoś się myli? lub
Wpis na temat Korony Maratonów Polskich chodził mi po głowie od dobrych kilku miesięcy. Systematycznie wyrzucałem go z głowy, ale wracał jak bumerang. W ubiegłą niedzielę startował maraton we Wrocławiu, który zalicza się do wspomnianej korony. Pewne wydarzenia, jakie miały miejsce przed tym maratonem przeważyły szalę za tym, abym napisał swoje zdanie na ten temat. Już na wstępie podkreślam, że nie chcę deprecjonować Twoich osiągnięć, planów, marzeń. Najzwyczajniej w świecie nie czuję klimatu tej inicjatywy. Nie musisz się ze mną zgadzać, ale pamiętaj o wzajemnym szacunku. Nie wszyscy czytelnicy bloga muszą wiedzieć, czym jest Korona Maratonów Polskich, dlatego wyjaśniam: Aby uzyskać tytuł zdobywcy Korony Maratonów Polskich, należy ukończyć pięć maratonów: Maraton w Dębnie, Cracovia Maraton, Wrocław Maraton, Maraton Warszawski, Poznań Maraton – w ciągu 24 miesięcy, licząc od daty pierwszego ukończonego maratonu zgłaszanego we wniosku. Kolejność maratonów jest dowolna. Źródło. Maraton na zaliczenie? Jak widzisz, zdobycie Korony Maratonów wymaga przebiegnięcie pięciu maratonów w dwa lata (2 sezony, 24 miesiące). Zaczynając od Poznania masz pół roku na każdy maraton. Dla ułatwienia pokażę, kiedy rozgrywane są poszczególne maratony: Dębno, kwiecień. Kraków, kwiecień. Wrocław, wrzesień. Warszawa, wrzesień. Poznań, październik. Kolejność jest dowolna i tylko jeden wariant dopuszcza jeden start na pół roku. Obierając inną taktykę musisz przebiec dwa maratony w ciągu miesiąca. Oczywiście znajdą się osoby, które zrobiły koronę w rok, ale w ogóle mi to nie imponuje. Być może dla początkującego biegacza to jest nie do pomyślenia, ale doświadczony zawodnik rozróżnia jakość od ilości. Jeżeli jesteś rozbiegany, to możesz biegać maraton, co weekend. W tym miejscu absolutnie nie przesadzam. Pozostaje pytanie, czy takie działanie ma sens z treningowego i zdrowotnego puntu widzenia? Trudno powiedzieć, ale raczej nie. Moim zdaniem zdobycie Korony Maratonów Polskich to nikły prestiż. Każdy może ją zdobyć, a przez to spada poczucie wyjątkowości. Taki sam medal dostaje zawodnik, co przebiegł pięć maratonów poniżej 3h oraz ten, który zmieścił się w limicie. Po rozmowie z biegaczami mam wrażenie, że największa ekscytacja pojawia się w momencie rozpoczęcia zdobywania korony. Z każdym kolejnym maratonem poziom satysfakcji maleje. Biegacze zapominają o zdrowiu… W tym miejscu chciałbym poruszyć temat presji, jaką wytwarza tytułowa korona. Często jest tak, że biegacz ma przysłowiowy nóż na gardle. Czasem pojawią się pewne nieprzewidziane okoliczności związane z deficytem zdrowia. Nigdy nie zalecam udziału w zawodach w trakcie kontuzji. Niezależnie od dystansu uznaję to za przejaw braku rozsądku, bo zdrowie to najcenniejszy zasób, jakim dysponujemy. Maraton to długi dystans, który bez wątpienia zostawia ślad w każdym organizmie. Sam tego doświadczyłem po Maratonie Lubelskim. Przypominam, że byłem w życiowej formie, a kontuzje omijały mnie szerokim łukiem. W opozycji są biegacze, którzy startują bez przygotowania oraz z deficytem zdrowia. Znam przypadki osób, które podejmowały ryzyko sporego uszczerbku na zdrowiu, a wszystko po to, aby sfinalizować Koronę Maratów Polskich. Otwarcie potępiam takie zachowanie. To czysta głupota. Ogólnie bieganie pięciu maratonów w dwa lata to ogromne ograniczenie własnego potencjału. Nie kryję się z własnym zdaniem. Królewski dystans powinien być wisienką na torcie. Wielu biegaczy nie zdaje sobie z tego sprawy i dobrowolnie się zaczłapują. Wierzę, że w życiu każdego biegacza nadchodzi moment refleksji, w którym pada pytanie: warto było? Jeżeli zacząłeś swoją przygodę z bieganiem od maratonów, to pomogę Ci odpowiedzieć. Z jakościowego punktu widzenia nie warto. Bez tej przygody z pewnością byłbyś w innym biegowym miejscu. Wspomnienia, satysfakcja, przygoda – tego Ci nie zabiorę, to jest Twoje. Jestem zwolennikiem jakości. Wolę biegać jeden na maraton na rok lub co dwa lata. Ważne, żeby progres był zauważalny. Szanuję tych, którzy specjalizują się w maratonach. Jeżeli uwielbiasz przygotowania maratońskie, a sam bieg to Twoje małe święto – rób to. Życie to kwestia wyborów, nie da się mieć wszystkiego. Zauważyłem, że znakiem naszych czasów jest wyścig szczurów. Ludziom nie chce się czekać. Po co biegać pięć maratonów w pięć lat, jak można to zrobić w ciągu 24 miesięcy? Po lawinie komentarzy podkreślam, że główny przekaz tego wpisu jest taki, że wielu biegaczy kończy koronę pod presją czasu i z deficytem zdrowia. Postawa: muszę przebiec, bo mi przepadnie. Jeżeli dla Ciebie ma to jakiś związek z rozsądkiem i przyjemnością to OK. Dla mnie to głupota w najczystszej postaci.
15 cze 16 09:01 Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Nazywano ją "Pierwszą damą jazzu". Polska widownia miała okazję usłyszeć jej głos na żywo w czasach, gdy międzynarodowi wykonawcy omijali nasz kraj szerokim łukiem. 15 czerwca mija dwadzieścia lat od śmierci Elli Fitzgerald, jednej z najwybitniejszych przedstawicielek gatunku w historii. Foto: Getty Images Ella Fitzgerald Ella Fitzgerald urodziła się 25 kwietnia 1917 roku w Newport News w stanie Wirginia. Od najmłodszych lat objawiała swój talent muzyczny. Jej debiutancki występ miał miejsce w 1934 roku w konkursie piosenki odbywającym się w Apollo Theater w nowojorskim Harlemie. Młoda Fitzgerald miała wtedy ledwie 17 lat. Szybko dostrzeżono jej muzyczny potencjał i zaangażowano do orkiestry swingowej Chicka Webba. W 1939 roku, po jego śmierci, objęła kierownictwo nad grupą i zmieniła nazwę na Ella Fitzgerald and Her Famous Orchestra. Dwa lata później, w 1941 roku, Ella Fitzgerald rozpoczęła karierę solową. Śpiewała w klubach i salach koncertowych ulokowanych w Nowym Jorku. Po zakończeniu II Wojny Światowej występowała z zespołem All Stars w ramach Jazz at the Philharmonic, przedsięwzięcia muzycznego, realizowanego w latach 1944-1983, którego pomysłodawcą i organizatorem był znany i szanowany impresario jazzowy i producent muzyczny – Norman Granz. Z Jazz AT the Philharmonic koncertowała w Europie. W 1965 roku, kiedy występy zagranicznych muzyków należały do wyjątkowej rzadkości, zaśpiewała w Polsce. Ella Fitzgerald sprzedała na całym świecie pond 40 milionów płyt. Została nagrodzona aż 13 nagrodami Grammy. Współpracowała z najwybitniejszymi muzykami jazzowymi, Louisem Armstrongiem. To z nim wykonała piosenkę niemieckiego autora Gusa Kahna "Dream a Little Dream of Me", która przeszła do historii nie tylko jazzu. Śpiewała także z Frankiem Sinatrą. Fani na pamięć znają wylansowane przez nią przeboje takie jak "How High The Moon" czy "Love For Sale". No właśnie - miłość. Ella Fitzgerald trzykrotnie wychodziła za mąż. Jej drugim małżonkiem był Ray Brown, słynny kontrabasista, z którym adoptowała syna swojej kuzynki. Z wiekiem Ella Fitzgerald zaczęła chorować na cukrzycę. Choroba coraz bardziej wyniszczała jej organizm. W 1993 roku z powodu powikłań z nią związanych przeszła amputację nóg. Pod koniec życia straciła wzrok. Niedługo po ostatniej operacji, 15 czerwca 1996 roku zmarła w swoim domu w Beverly Hills. Miała 79 lat. Jedna z najwybitniejszych wokalistek jazzowych została pochowana na cmentarzu Inglewood Park w Inglewood. Ella Fitzgerald uwielbiała występy na żywo. - Kiedy mogę zobaczyć moją publiczność, wszyscy sprawiają wrażenie pełnych miłości i ciepła, jestem po prostu szczęśliwa. Kiedy pracuję, czuję się inną osobą niż na co dzień – powiedziała w jednym z wywiadów. Jej życie zostało spisane i opublikowane pod postacią biografii przez Stuarta Nicholsona. Na polskim rynku książkę tę pod tytułem "Ella Fitzgerald" wydało wydawnictwo Prószyński i S-ka. Data utworzenia: 15 czerwca 2016 09:01 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Na schabowym świat się nie kończy! Nic nie stoi na przeszkodzie, aby do naszej domowej kuchni wprowadzać odległe i egzotyczne smaki. Dzisiaj przedstawię wam przepis, na potrawę będącą efektem zaprzyjaźnienia się z ludźmi, dla których kiszenie ma wymiar wręcz rytualny. Zapraszam na kulinarną podróż do Maroka. Smak tej potrawy będą niosły kiszone cytryny - ich smak i aromat są niepowtarzalne. Ten dodatek jest bardzo popularny w kuchni marokańskiej i każda gospodyni domowa na swój własny, doskonały przepis. Koniecznie postarajcie się zdobyć także ras el hanout, czyli marokańską mieszankę przypraw. Nie musicie poszukiwać charakterystycznych stożkowych naczyń o nazwie Tagine, ale jak będą już w zasobach kuchni, to po prostu będzie kulinarny szpan z doskonałym aromatem. Zwodzę trochę na manowce, ale warto się pochylić nad nowymi doznaniami smakowymi, nawet jeśli nie czuć tego pięknego zapachu afrykańskiego powietrza. Do rzeczy, zatem. Oto lista produktów potrzebna do przyrządzenia tego dania. Potrzebujecie: - trzy łyżki oliwy- kiszona cytryna - połówka będzie w zupełności wystarczająca - pokrojoną na mniejsze kawałki, - kurczak udziec ze skórą i kością osiem sztuk, - trzy ząbki czosnku (obrany, ale w całości), - jedna cebula biała pokrojona w pióra,- jedna łyżeczka kurkumy świeżej (obrana i posiekana), - imbir obrany i posiekany (jedna łyżeczka),- ras el hanout (jedna łyżka), - jedna marchew obrana i pokrojona w grubą kostkę,- oliwki zielone z dobrego źródła, ale bez pestek, - mąka - pszenna (półtora kubka), razowa (pół kubka), - drożdże suche (dwie płaskie łyżeczki), - masło miękkie (dwie łyżki), - jeden kubek wody,- dwie łyżeczki miodu,- kolendra (kilkanaście gałązek),- sól i przesiewamy i mieszamy z drożdżami, dodajemy miód, masło, wodę, delikatnie solimy i wyrabiamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Odstawiamy do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej pod przykryciem. Kurczaka nacieramy solą i pieprzem, smażymy na oliwie z dwóch stron. Kurczaka wyjmujemy i na pozostały tłuszcz dodajemy cebulę, marchew, imbir, kurkumę i smażymy kilka minut, aż składniki delikatnie zmienią swoją strukturę. Układamy w naczyniu żaroodpornym lub wkładamy do Tagine kurczaka i przesmażone składniki, posypujemy ras el hanout, dodajemy cytrynę, czosnek i podlewamy niewielką ilością wody. Przykrywamy naczynie i pieczemy około pół godziny w temperaturze 180 st. C. Kilka minut przed zakończeniem pieczenia dodajemy oliwki i odkrywamy naczynie. Gotowe danie wymieszajcie i odstawcie. Następnie zabieramy się za wypiek pieczywa, gdyż idealnie wszystko będzie smakowało z ciepłym chlebem. Formujemy niewielkie płaskie bułki i układamy na papierze do pieczenia, wypiekamy kilkanaście minut w temperaturze 200 st. C, aż urosną i będą delikatnie rumiane. Wyjmujemy pieczywo i czekamy, aż trochę wystygnie. Wtedy podgrzewamy w piekarniku naszego kurczaka z dodatkami, wyjmujemy i posypujemy listkami kolendry. Teraz tylko wystarczy uzupełnić kieliszki doskonałymi trunkami, a Piotr Zastróżny z Festusa przygotował dwa idealne dodatki do tego aromatycznego dania, sami zdecydujcie, czy bąbelki, czy bardziej statyczne wino. Wybór padł na Fritz Haag Risling Halbtrocken 2019 Mozela Niemcy cena 69 zł lub Champagne Drappier Carte d'Or Demi-Sec Szampania Francja 189 zł. Pozostaje jedynie cieszyć się doskonałymi smakami, dalekie podróże można sobie zafundować nie wychodząc z domu. To taki substytut tego, o czym teraz najbardziej marzymy.
szpan w pół godziny